Tak jak w tytule dzisiaj na występie gościnnym prezentować się będzie maska KALLOS SILK z oliwą z oliwek i jedwabiem do włosów suchych i zniszczonych.
Jak zapewne wiecie miłością wielką, stałą i niezmienną darzę KALLOSA KERATIN, o którym pisałam Wam TUTAJ .
Zachęcona właściwościami masek Kallosa postanowiłam wypróbować różowego brata mojego turkusowego ulubieńca ;-)
Zastanawiacie się czy również podbił moje ♥ ??? Zapraszam na recenzję :-)
Obietnice producenta:
" Maska do włosów w kremie Kallos Silk z wyciągiem z oleju oliwkowego i białego jedwabiu do włosów suchy i zniszczonych. Dzięki zawartości odżywczych składników sprawia, że matowe i wyblakłe włosy stają się miękki, błyszczące i elastyczne. "
Skład:
Aqua, Cetearyl Alcohol, Cetrimonium Chloride, Olea Europaea Oil, Citric Acid, Cyclopentasiloxane, Dimethiconol, Propylene Glycol, Parfum, Sericin, Benzyl Alcohol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone
Prosty i krótki skład, jest oliwa z oliwek (olea europaea oil), jedwab (sericin) , jak również silikony, więc dla zdeklarowanych przeciwniczek nie polecam ;)
Za maskę zapłaciłam 4,50,- ( za litr wydamy 7,60,- do 10,- na allegro )
Słoiczek 275 ml.
Maska pachnie kwiatowo, lekko chemicznie, ale całkiem przyjemnie :-) Zapach nie utrzymuje się długo po myciu.
Gęsta, budyniowa konsystencja, nie spływa z włosów, jest bardzo wydajna. Stosuję ją jako odżywkę na kilka minut, jak również jako maskę, trzeba jednak pamiętać, aby dobrze ją spłukać, bo może obciążyć.
Kosmetyk ułatwia rozczesywanie, włosy są WYGŁADZONE i BŁYSZCZĄCE, jednak nie zauważyłam uczucia regeneracji i nawilżenia. Myślę, że gdyby ją czymś wzbogacić to efekty byłyby lepsze :-)
Myślę, że warto ją wypróbować, bo nie jest zła, ba nawet całkiem dobra :-)
Jednak nie skradła mojego ♥ i jej keratynowy brat nie został jak dotąd pobity :)
Nie mam typowego zdjęcia włosów (nie było komu pstryknąć) , ale na tym jestem świeżo po jej użyciu (selfie he he) , ale zawsze to jakaś dokumentacja prawda ???
Moja ocena : 4/5
Miałyście, znacie, lubicie ??? Macie swojego ulubionego Kallosa tak jak ja ???
Buziaki, Wasza Glam ♥♥♥
Nie znam :] Ale Kochana jakie Ty masz spojrzenie to normalnie WOW!:))))
OdpowiedzUsuńNiedawno wykończyłam tą maske i jestem z niej bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńu mnie kallosy nie wiedzieć czemu nie działają;(
OdpowiedzUsuńUrocze zdjęcie :D
OdpowiedzUsuńOliwa nie dla mnie, oj nie, ale Twój turkusowy ulubieniec mnie kusi :)
Ale Ty piękna jesteś a włosy i tak są boskie:-) Ja zapuszczam z powrotem, bo krotkim blond powrot do ciemnych:-)
OdpowiedzUsuńŚwietną masz grzyweczkę, też bym taką chciała mieć, ale mam za malo włosów w tym miejscu. Kiedyś miałam taką, ale musiałam ją prostować.
OdpowiedzUsuńdobre recenzje mają maski tej firmy, muszę pokusić się i ja o nią :)
OdpowiedzUsuńMuszę w końcu jakąś z tych masek wypróbować ! Ale chyba najpierw sięgnę po jej brata :D
OdpowiedzUsuńUwiodła mnie maska do włosów z Kallosa od Ciebie, ładnie pachnie i włosy są miłe w dotyku po niej. Dziękuję :* Jak tylko będę w Hebe to się w nią zaopatrzę. Tą wersję różową, też wypróbuje. Nie kosztuje dużo, więc jak nie zadziała nie będę zła :)
OdpowiedzUsuń:*
też się zastanawiałam ostatnio nad nią jednak wziełam kolejny zapas kreatynowej :)
OdpowiedzUsuńKochana, piękny masz kolor tęczówki! :)
OdpowiedzUsuńKochana,jaka jesteś śliczna!!!Również lubię keratynkę:)))
OdpowiedzUsuńCoś już czytałam na temat tej marki i w sumie jestem zaciekawiona :) Tylko z dostępnością jest u mnie strasznie i wszystko muszę zamawiać online :(
OdpowiedzUsuńmam wersję niebieską i też jest b.dobra:)
OdpowiedzUsuńŁadne zdjęcia zrobiłaś z tymi goździkami :)
OdpowiedzUsuńRóżowego Kallosa jeszcze nie miałam, ale ogóle maski z tej marki znam i uważam za fajne, tanie i warte wypróbowania :)
ja mam z tej serii zieloną maskę razem z szamponem, bardzo je lubię ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie super! Ten zabójczy wzrok, hehe ;P
OdpowiedzUsuńA co do maski, to gdyby jedwab był przed Parfum, a silikony byłyby po, albo w ogóle ich nie było w składzie, to bym czuła się skuszona na zakup :D
nie miałam z chęcią wypróbuję kallosa keratynowego ale póki co wciąż męczę kallosa latte eh może kiedyś skończę ;)
OdpowiedzUsuńMaski Kallos chyba już tak mają, że głównie nabłyszczają i wygładzają. Odżywiają słabo. Ale i tak je lubię. W duecie z olejowaniem są super.
OdpowiedzUsuńNie miałam go jeszcze, ale jakoś stronię od masek proteinowych :P
OdpowiedzUsuńMaski nie mialam, ogolnie mnie kusi ;) Kij z maska, Kochana, jak Ty mega pozytywnie wygladasz na tym zdjeciu :)!!! Dziwne, ale nawet na wlosy nie spojrzalam ;P Twoj pozytywny usmiech, oraz piekne oczy mnie rozbroily :)
OdpowiedzUsuńBuziaki Slicznotko :***
Muszę już upolować i mam nadzieję,że będzie u mnie ok:*
OdpowiedzUsuńmam keratynowego i czasem ląduje pod olej :D
OdpowiedzUsuńja właśnie jestem po użyciu kallosa mlecznego, włosy mi schną, jestem mega ciekawa wynikow :D
OdpowiedzUsuńNie znam, ale bardzo chętnie poznam, lubię nowości :))
OdpowiedzUsuńSłyszałam wiele dobrego na temat tych masek ale jeszcze nie używałam :)
OdpowiedzUsuńJeszcze jej nie używałam. Była ostania w promocji w Hebe, ale powiedziałam NIE. Musze zużyć zaległości. Na pewno ją przetestuje.
OdpowiedzUsuń:*
Zaciekawilaś mnie tą maską :) Chętnie bym ją wypróbowała :)
OdpowiedzUsuńUżywałam tylko wersji Latte, świetna pod czepek i do mycia długości. Chyba do niej wrócę :D
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie zregenerowała włosów, ale takie cuda mało która maska raczej potrafi :)
OdpowiedzUsuńZnam ją dobrze, ale jednak wolę karatynowego Kallosa ;)
OdpowiedzUsuń